Wino jest ważnym elementem gospodarki mołdawskiej. Eksport wina stanowi połowę przychodów z eksportu dóbr z Mołdawii. Udział wina w produkcie krajowym brutto wynosi 50%. Kolejnym miastem, które warto odwiedzić ze względu na winnice jest Cricova. Jest to miejscowość położona 15km na północ od Kiszyniowa. Liczy ona około 9 tys. mieszkańców, jednak znana jest ze względu na produkowane tam wino oraz niekończące się labirynty piwnic. Cricova jest również popularnie nazywana królestwem podziemnych winnic.
Łączna długość piwnic jest krótsza niż w przypadku Mileştii Mici, ponieważ jest to “jedynie” 120km. Tunele zaczęły powstawać w XV w., kiedy spod Crocovii wydobywano wapień na potrzeby budowy Kiszyniowa. Zostały one przekształcone w podziemne imperium wina dopiero w lach 50. XX w. Podjęto taką decyzję ze względu na specyfikę piwnic. Utrzymuje się w nich stała temperatura na poziomie 12°C i wilgotność na poziomie ok 98%. Każda z “jaskiń” ma głębokość 60-80m. Stwarza to sprzyjające warunki do przechowywania wina i fermentacji wina gazowanego.
Na wycieczkę po piwnicach winnicy należy wybrać się autem. Kolejne alejki pomiędzy półkami i beczkami z winami nadano nazwy. Można przejechać się ulicą Chardonnay czy Sauvignon. Ulice są na tyle duże, że mieści się w nich duża ciężarówka. Należy się także spodziewać oznakowania drogowego i…świateł ulicznych.
Gdy Mołdawia była częścią ZSRR, Cricova była zamknięta dla zwiedzających. Jedynie oficjalne delegacje mogły uzyskać zgodę na wstęp. Wśród znanych gości widnieją takie nazwiska jak Gagarin, Gorbaczow czy Breżniew.
Z winiarniami w Cricovii wiąże się kilka opowieści. Jedna z nich jest o Jurij Gagarinie, który rzekomo wszedł do piwnic w 1966 roku, a wyszedł z pomocą dwa dni później. Władimir Putin urządził tutaj swoje 50. urodziny.
Narodowa kolekcja win w Cricovii jest mniejsza od tej, którą można zobaczyć w Mileştii Mici i liczy ok 1,2 mln butelek. Najstarsze z win pochodzi z 1902 roku. Tyle samo lat liczy sobie najstarszy likier.